America has way, way too many horses, according to a new study published in Science, and it could cost U.S. taxpayers $1.1 billion over the next 17 years.

There are about 33,000 wild horses running free in the United States. Pochodzą one od zwierząt przywiezionych przez Hiszpanów w latach 1500, przemierzają ziemie publiczne w zachodnich stanach, takich jak Kolorado, Nevada, Wyoming i Montana.

Overpopulation is a big concern. Zbyt wiele koni może spowodować, że ziemie uprawne zostaną ogołocone i nastąpi krach populacji, dlatego Bureau of Land Management (BLM) ma mandat do utrzymania liczby dzikich koni na poziomie 23 622.

Gdy populacje dzikich świń lub jeleni wymykają się spod kontroli, rozwiązanie jest proste: Pozwolić myśliwym na ich zabijanie. Z końmi, to nie jest takie proste.

Choć mięso koni jest regularnie spożywane we Francji, Szwecji i Japonii, jest tabu w Stanach Zjednoczonych, jak również w Anglii, gdzie zmielony koń znaleziony w hamburgerach w supermarkecie spowodował niewielką wrzawę na początku tego roku.

USDA nie ma inspektorów do czynienia z końmi. Oznacza to, że aby uśmiercić populację, urzędnik państwowy musiałby podpisać zgodę na wysyłkę tysięcy koni do rzeźni w Meksyku – nie jest to ruch, który wygrałby jakiekolwiek konkursy popularności z amerykańską opinią publiczną. (Istnieje jednak ruch w kierunku ponownego otwarcia niewielkiej liczby ściśle regulowanych rzeźni krajowych, aby poradzić sobie z problemem koni.)

Dzikie konie mogą być również adoptowane. O ile jednak nie nastąpi poważny wzrost liczby zamożnych właścicieli domów z wolnym miejscem, adopcja nie spowoduje poważnego uszczerbku w liczbie swobodnie wędrujących koni: Zaokrąglanie koni i wysyłanie ich na prywatne rancza, co kosztowało rząd 74,9 mln dolarów w 2012 roku, jak podaje The Washington Post. Do 2030 roku, według nowego studium, rząd USA wyda 1,1 miliarda dolarów na zapewnienie żywności i schronienia dzikim koniom.

Około 45 000 koni jest trzymanych na tych ranczach „emerytalnych” – a ich liczba może dramatycznie wzrosnąć w przyszłości. To dlatego, że populacja dzikich koni rośnie w tempie 15 do 20 procent każdego roku, kładąc większy nacisk na rząd, aby znaleźć miejsca, gdzie można je umieścić.

Nie ma łatwego rozwiązania problemu, choć postępy zostały poczynione w dziedzinie kontroli urodzeń koni, ostatnio z płynną szczepionką, która musi być wstrzykiwana raz w roku.

Jeszcze, zaokrąglanie tysięcy koni, wstrzykiwanie im szczepionki i śledzenie ich postępów jest zniechęcającym zadaniem administracyjnym. BLM twierdzi, że od 2005 roku zaszczepiło 4 562 dzikie klacze, „ale znaczące zmniejszenie tempa wzrostu populacji nie było jeszcze widoczne.”

W końcu Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w podobnej sytuacji jak Australia, która jest teraz tak zdesperowana, by zredukować populację 400 000 dzikich koni, że rozważa zastrzelenie kilkudziesięciu tysięcy z nich.”

„Musimy pomyśleć o tym, co jest etyczne, co chcemy zrobić. Najgorszy scenariusz jest taki, że nic nie robimy”, powiedział Robert Garrott, współautor badania, na University of Florida. „Po prostu nie robienie niczego spowoduje dużo, dużo trudniejszą decyzję w przyszłości.”

.