Brian Aubert (gitara, wokal) * Nikki Monninger (bas)
Joe Lester (klawisze) * Christopher Guanlao (perkusja)

Silversun Pickups zawsze uważali swoją dźwiękową gęstość za powód do dumy: Cztery studyjne albumy zespołu z Los Angeles – w tym ich debiut Carnavas z 2006 roku, który przyniósł przeboje „Lazy Eye” i „Well Thought Out Twinkles” – ujawniają dodatkowe dźwiękowe dary z każdym kolejnym obrotem.

Piąty album, Widow’s Weeds, również trafia do żądnej przygód, cierpliwej grupy słuchaczy. Ostre akustyczne dźwięki ścierają się z szalejącymi elektrycznymi riffami, a pod spodem przesączają się pilne, precyzyjne bity i nastrojowe elektroniczne impulsy. Członkowie zespołu – w skład którego oprócz Aubert wchodzą basistka Nikki Monninger, perkusista Christopher Guanlao i klawiszowiec Joe Lester – byli również zgodni co do punktu wyjścia albumu (pilny synth-rocker „Neon Wound”) i jego zakończenia (agresywny, dławiący „We Are Chameleons”). Zespół przyznał, że wszystko pomiędzy, włączając w to sposób w jaki reszta Widow’s Weeds została ułożona i jak rozwijał się album, często zaskakiwało zespół.

„Nie wiedzieliśmy dokładnie na jakim poziomie emocjonalnym będą zaczynać się teksty”, mówi Aubert. „Myślałem sobie: 'Czy będą wściekłe, w tych szalonych czasach? Wszystko wydaje się tak spolaryzowane, dziwaczne i przerażające. Wszystkie te rzeczy mają na ciebie wpływ. A potem, gdy się pojawiały, pomyślałam: 'Nie, brzmią jakby były w żałobie’. Nie mogłem ich do końca połączyć.”

Aby nadać sens tym pomysłom, Silversun Pickups zatrudniło długoletniego przyjaciela: producenta Butcha Viga (Nirvana, Smashing Pumpkins, Sonic Youth). Co niewiarygodne, był to pierwszy raz kiedy zespół pracował z Vigiem, mimo że pomysł współpracy pojawiał się już od lat. Jak mówi Aubert, nie było odpowiedniego momentu na współpracę, aż do teraz. „Pomysły, które pojawiały się w mojej głowie, sprawiły, że poczułem, że 'Boże, to byłoby niesamowite; myślę, że nadszedł czas. Jeśli Butch jest zainteresowany zrobieniem tego w ogóle, po prostu do niego zadzwońmy.”

Vig i mikser Billy Bush pomogli Silversun Pickups stworzyć pewny siebie, ekstrawertyczny album, w którym każdy instrument jest wyraźnie słyszalny w miksie. Pulsujące, przypominające Cure klawisze trzymają się razem z riffami w „Neon Wound”; antycznie brzmiące skrzypce i wiolonczela wzmacniają delikatne akustyczne uderzenia w „Straw Man”; a sprężynujący, glamourowy „It Doesn’t Matter Why” może poszczycić się pogoing beatem i irytującymi pląsami pizzicato. Bardziej powściągliwe momenty albumu również zachowują tę rześkość. „Simpatico” jest „najbliższy piosence Jamesa Bonda”, mówi Aubert, który zanurzył się w partyturach filmowych, gdy album nabierał kształtów. Widow’s Weeds uderza w idealną równowagę pomiędzy prowokacyjnym hałasem i zniekształceniem, a bujnym, introspektywnym popowym spokojem.

Członkowie zespołu zdecydowali się również nie przesadzać z nakładaniem warstw instrumentów i dźwięków, co przyczyniło się do bardziej przejrzystego podejścia do albumu. „Podjęliśmy świadomy wysiłek, aby ograniczyć nieco elektronikę, a także wprowadzić więcej fortepianów i organów” – mówi Lester. „Na pewno są tam jeszcze syntezatory. Ale znów mamy smyczki, czego nie robiliśmy od kilku płyt. I jest o wiele mniej sekwencjonowanej elektroniki. To było jak, 'Rozbierzmy trochę paletę i zobaczmy co się stanie’. I to wraca do bezpośredniości rzeczy.”

Wszechstronność Viga i jego doświadczenie w pisaniu piosenek pomogły zespołowi ukształtować inne utwory – w tym szczególnie „Don’t Know Yet”, na którym glitchy, napięte elektroniczne tekstury przechodzą w wybuchowe refreny napędzane przez ostrą perkusję i hałaśliwe gitary. „Ma momenty intymności, ale potem naprawdę ożywa i nabiera wielkiego brzmienia” – mówi Guanlao o piosence. „To wszystko Butch. Pewnie poszlibyśmy w zupełnie innym kierunku, gdyby nie to, że usłyszał, iż ta niegdyś intymna, łagodna piosenka może być naprawdę chełpliwa i bujająca.”

W końcu nagrywanie z Vigiem przerosło i tak już wysokie oczekiwania członków zespołu. „On naprawdę słucha każdego członka zespołu i przykłada wielką wagę do każdej osoby i tego, co może ona dodać do muzyki,” mówi Monninger. „Współpraca z nim była bardzo owocna. Jest osobą, która łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi i dzięki niemu wszyscy czuli się swobodnie”. To koleżeństwo przełożyło się na środowisko studyjne, w którym intensywna i poważna praca odbywała się w jowialny, a nawet lekki sposób. „Naprawdę dobrze się bawiliśmy nagrywając ten album” – mówi Guanlao. „On naprawdę wydobył z nas to, co najlepsze. Nie chcieliśmy, żeby to się skończyło.”

Pomimo wspaniałego czasu spędzonego w studiu, członkowie zespołu zmagali się z wyzwaniami w życiu osobistym. Album musiał być zrobiony w dwóch oddzielnych blokach czasowych, ponieważ Vig miał już w kalendarzu plany trasy koncertowej Garbage, co sprawiło, że Silversun Pickups miało przerwę między sesjami. W czasie tej przerwy zmarł ojciec Lestera. Aubert tymczasem znalazł się w niezwykle mrocznym miejscu, z powodów, których nie potrafił od razu wyjaśnić.

„Zaczęliśmy robić ten album o żałobie, i to jest jak, 'Co opłakujesz? Czy naprawdę opłakujecie politykę i tego typu rzeczy? Albo co się dzieje? Nie zdawałam sobie sprawy, że znalazłam się w tej przestrzeni, w której całkowicie starałam się wziąć wszystko na siebie. Nie mogłam poprosić o pomoc, nie mogłam nikogo wpuścić. To doprowadziło mnie do tego, że zacząłem pić w inny sposób, którego nigdy wcześniej nie robiłem.”

W rezultacie Aubert – który już czuł się „emocjonalnie zamknięty”, jak sam to określa – popadł w głęboką depresję. „Nie wiedziałem, jak się z niej wydostać”, mówi Aubert. „W końcu stwierdziłem, że coś wielkiego musi się wydarzyć”. Jego rozwiązaniem było poddanie się leczeniu i wytrzeźwienie podczas przerwy między sesjami nagraniowymi – decyzja, która natychmiast poprawiła jego zdrowie psychiczne i twórcze spojrzenie.

Niespodziewanie, Aubert miał również znacznie inne spojrzenie na swoje teksty Widow’s Weeds po leczeniu i bardziej rozumiał, jakie przesłania próbował przekazać za pomocą albumu. „Płyta ma żałobny klimat, ale nie jest smutna” – mówi. „To zmiana. To dorastanie, pójście naprzód i porzucenie pewnych rzeczy. I dobrze jest być smutnym z powodu tych rzeczy i opłakiwać je. Jest to wręcz zdrowe i warto poświęcić na to czas. Na koniec dnia, będzie o wiele lepiej i o wiele bardziej satysfakcjonująco, kiedy przez to przejdziesz.”

„Kiedy wytrzeźwiałem i poświęciłem trochę czasu sobie, aby poruszać się jako człowiek, wróciliśmy do płyty ponownie,” mówi Aubert. „Wtedy to było jak, teraz wracamy do płyty i znowu piszemy. To było szalone. Rzeczy naprawdę się zmieniają, a ja zaczynam emocjonalnie łączyć się z rzeczami i zaczynam dbać o siebie. Zaczynam prosić o pomoc.”

Koledzy z zespołu Auberta również zauważyli w nim natychmiastową zmianę, gdy ponownie zebrali się, by dokończyć Widow’s Weeds. Guanlao zauważył, że wokalista bardziej otworzył się na niego i resztę zespołu, i pozwolił sobie na większą wrażliwość, podczas gdy Monninger zaobserwował większą klarowność. „Jestem z niego naprawdę dumny, że przeszedł przez to wszystko. Skupił się tak bardzo na albumie i włożył w niego tak wiele serca – jak my wszyscy, ale szczególnie wychodząc z tego wszystkiego, potrzebował czegoś, na czym mógłby się naprawdę skupić.” Lester również dostrzegł duże, pozytywne różnice w swoim koledze z zespołu. „To było jak, 'okay, to było naprawdę dobre; uporządkował rzeczy, które prawdopodobnie męczyły go od dłuższego czasu.'”

W ukłonie w stronę zdrowszego nastawienia Auberta – i w dużej zmianie w stosunku do poprzednich środowisk pracy – członkowie Silversun Pickups powitali przyjaciół i rodzinę w studiu podczas nagrywania. „To był pierwszy album, na którym byliśmy otwarci,” mówi Aubert. „Nie tylko z Butchem, ale z ludźmi wokół nas. Graliśmy rzeczy dla ludzi. Nigdy wcześniej tego nie robiliśmy. Graliśmy trochę miksów i tego typu rzeczy. Byliśmy zbyt nieśmiali.” Tworzenie tego rodzaju społecznej, pielęgnującej atmosfery dodawało powagi i odpowiedzialności, a także utrzymywało wszystkich w zespole na ziemi. „Robienie tego przed ludźmi jest o wiele bardziej pouczające i naprawdę pomaga skupić się na rzeczach”, mówi Aubert. „Byliśmy odsłonięci. Widzę, jak to może być przerażające dla ludzi, ale dla nas to było naprawdę dobre.”

Widow’s Weeds kończy się o odrodzeniu i odnowie, stawieniu czoła ciemnym elementom duszy (lub społeczeństwa) i wybraniu albo zaangażowania – albo pozostawienia ich za sobą. To przesunięcie w kierunku dosadnej szczerości nie umknęło Lesterowi. „Czuję, że teksty Briana stały się bardziej bezpośrednie przez ostatnie kilka płyt. Jest o wiele bardziej otwarty i mniej nieśmiały w tym, o czym śpiewa. Mniej próbuje nakładać wazelinę na obiektyw.”

Przez te wszystkie lata Silversun Pickups zgarnęli 210 milionów streamów na całym świecie i 10 hitów Top 20 na liście Billboard’s Alternative Songs, na czele z wściekłym hitem „Panic Switch” z 2009 roku. Prawie 20 lat po założeniu zespołu, Monningerowi nie umknęło, że są jedną z niewielu grup, z którymi dorastał i które utrzymały karierę. „Nie znam wielu zespołów, które przetrwały tak długo,” mówi. „Ale zaczynaliśmy jako przyjaciele i dbamy o siebie nawzajem – wiesz, to nasza druga rodzina. Naprawdę wierzymy w to, co robimy. Zamierzamy zabrać to tak daleko, jak tylko się da.”

Dla Auberta, podążanie naprzód wiąże się z pozostawaniem w kontakcie z samym sobą (i pamiętaniem o priorytetowym traktowaniu dbałości o siebie) i byciem dostrojonym do twórczych impulsów, kiedy się pojawiają. Jeśli oznacza to wyjście poza swoją strefę komfortu, niech tak będzie. „Na tym albumie czuję się najbardziej nagi ze wszystkich” – mówi Aubert. „To jest przerażające na początku. Ale to dotyczy całej mojej przestrzeni umysłu. To wpływa na to, jak potoczyły się sprawy. To było jak, 'Hej stary, byłeś tak nieświadomy rzeczy, których potrzebowałeś i tak zamknięty. Po prostu to zrób. Przestań się ukrywać. To cię przygniatało. Nie bój się.’